„Skończyła filologię polską już jakiś czas temu, a mimo to wciąż doganiają ją dylematy i zagwozdki językowe. Blog ten prowadzi po to, aby poprawić chociaż drobny odsetek błędów...”
Blog, a może raczej strona internetowa, to skarbnica jakich mało.
Magda w sposób przystępny pisze o naszym języku. Spokojnie, nie ma tu wywodów
na temat Potopu, ani udowadniania jego wyższości nad wszystkim innym, co do
tej pory napisano. Artykuły, a raczej krótkie notatki, skupiają się wokół języka
jako takiego – przecinków, wielkich liter i błędów językowych. Tak też
dowiedziałam się kiedy stawiać przecinek przed „niż”, że kocham tę osobę, ale kocham się z tą osobą. Wiem także, że do
autobusu „wsiadam”, a nie „wchodzę” (mimo, że usiąść zazwyczaj się nie da).
Autorka wszystkie sprawy wyjaśnia bardzo szybko, mówi – jest tak i tak, inaczej nie będzie,
inne formy są błędne. Bez wywodów i zbędnych ubolewań nad tym, jacy to Polacy są niewykształceni.
Nie wszystko jest jednak takie różowe, jakby się wydawało.
Odkąd odkryłam blog, cierpię na paranoję i z uporem maniaka szukam błędów we wszystkim,
co mi wpadnie w ręce, Pudelka jednak od razu odpuściłam, bo to pod paragrafy
podchodzi czasem. Warto jest zajrzeć, bo blog uczy więcej o języku niż
wszystkie moje polonistki.
chyba zajrzę na ten blog bo w moim pisaniu i wymowie na pewno jest wiele błedów :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej denerwuje używanie "bynajmniej" zamiennie z "przynajmniej" i popularne "wziąść". Na bloga na pewno zerknę, warto nauczyć się czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńOlu, no ja to znam aż za dobrze. Wiem, że potrafię, ale... wybieram po prostu łatwą drogę, która donikąd nie prowadzi...
OdpowiedzUsuńZ chęcią zajrzę.
OdpowiedzUsuńCo do "dietetycznych" sałatek majonezowych to znam twój ból, bo niestety zdarza mi się odmawiać właśnie takich wynalazków.