piątek, 14 grudnia 2012

Kwiaty na poddaszu - Virginia C. Andrews


źródło
Kwiaty na poddaszu autorstwa Virginii C. Andrews to jedna z tych książek, które zaraz po wydaniu odbiły się głośnym echem w czytelniczym świecie. Książka ta, jak również jej kolejne cztery części, poruszały wiele tematów tabu, na czele z kazirodztwem. Kwiaty… doczekały się nawet ekranizacji, może nawet bardziej znanej niż książka. Myślę jednak, że nie szybko obejrzę film, biorąc pod uwagę wrażenie, jakie wywarła na mnie powieść. 

Fabuła toczy się wokół rodzeństwa Dollangangerów, które poznajemy w momencie, gdy traci ojca w wypadku samochodowym. Ich matka nie mając żadnego wykształcenia czy majątku, zmuszona jest szukać pomocy u swoich rodziców. Po przybyciu do ich luksusowej posiadłości czwórka rodzeństwa – Christopher, Carrie, Cory i Cathy - zostaje niespodziewanie zamknięta w ciasnym pokoju. Mają zachowywać się cicho i czekać na śmierć pana domu. Nic nie przychodzi jednak szybko. 

Książka faktycznie porusza wiele tematów, o których wcześniej nikt nie ośmielił się pisać. Znajdziemy tu wątki kazirodcze, morderstwo, wieloletnie pozostawanie w zamknięciu i babcię heretyczkę. Okazuje się, że matka może bardziej kochać pieniądze niż własne dzieci, że gotowa jest zrobić wszystko by zdobyć spadek. Dodatkowo Virginia C. Andrews postanowiła pokazać wszystkim, jak bardzo siostra może pociągać własnego brata i co ten gotowy jest zrobić, by ją zdobyć (tu historia w sumie zatacza koło). W książce babcia nie piecze ciasteczek i nie robi szalików na drutach. Jest pozbawioną uczuć starą kobieta, która chce zniszczyć w imię wiary i Boga wszystko co piękne,

Czy tyle nieszczęść na raz to mimo wszystko nie przesada? Rozumiem, że powieści tego typu opisują wydarzenia niesamowite, normalnie jednak jesteśmy w stanie uwierzyć, że coś takiego mogło mieć miejsce. Czytając kwiaty na poddaszu zastanawiałam się ciągle co JESZCZE czeka te biedne dzieci. Autorka miała chyba zbyt wiele pomysłów i chcąc je zebrać w jedno dzieło uzyskała efekt przesytu u czytelnika. Przy tej książce dzieła z gatunku SF wydają się bardzo bliskie spełnienia.

Kwiaty… można by z powodzeniem rozbić na dwa, a może nawet trzy tomy. Mimo tego książka ma w sobie coś, co nie pozwala się od niej oderwać. To chyba najbardziej wciągająca, a zarazem najbardziej przekombinowana książka z tych, które miałam w rękach.  Z jednej strony wywołuje dużo emocji, porusza tematy, których próżno szukać w innych bestsellerach, z drugiej jest naprawdę kiepska pod względem jakości. Według mnie pozycję można włożyć gdzieś między „można przeczytać” a „czytać nie trzeba”. 

3 komentarze:

  1. Uwielbiam tę książkę. Właściwie podoba mi się cała seria Andrews o rodzinie Dollangangerów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęcasz i zniechęcasz do tej książki jednocześnie. Dosłownie można, ale nie trzeba czytać. Gdy bd miała wolną chwilę to może..

    OdpowiedzUsuń
  3. Hei, bardzo fajny post zresztą blog też !! Zapraszam do siebie i do obserwowania :) Chyba nawet się odwdzięczę i zaglądać będę tu częściej jak i zaobserwuje ...
    franki13.blogspot.com
    Może zostaniesz na dłużej ? Czekam na ciebie :)

    OdpowiedzUsuń