wtorek, 9 sierpnia 2011

plus size

Wstałam, wysłuchałam na powitanie całej wiązanki zarzutów przeciwko mnie, bo jak to tak, wrócic do domu z wakacji i nie ochrzanić córki. Potem usiadłam przed klawiaturę, standardowo sprawdziłam wszystkie zakładki w Operze, przy okazji pudelka też (każdy ma słabości!). Zwykle czytam same nagłówki w nadziei, że coś mnie zainteresuje. I znalazłam. W Polsce powstała pierwsza agencja modelek ‘plus size’*. Z ‘artykułu’ dowiedziałam się, że funkcjonuje ona tydzień i już z kilkoma dziewczynami podpisała kontrakt. Podobnież duże modelki zarabiają wiecej, gdyż jest ich mniej, taka grupa wybranych . Szefostwo  ma głęboką nadzieję, że przedsięwzięcie wypali i że ta, trochę odmienna forma modelingu stanie się bardziej popularna. Jestem jak najbardziej za! W tym momencie zaczęłam się jednka zastanawiać, gdzie jest miejsce dla dziewczyn w normalnym rozmiarze (dla mnie to 38-40)? Powstała u nas agencja ‘plus size’, na pęczki można zliczyć te ‘minus size’. A gdzie ‘medium size’? Nie ma. W dziedzinie mody chyba popadamy ze skrajności w skrajność. 

Jest szansa, że w gazetach za jakiś czas będzie można zobaczyć nieco większe dziewczyny. I dobrze! Myślę, że to sprawi, że moje koleżanki o nieco obfitszych kształtach poczują się lepiej, zobaczą, że ubrania mogą leżeć dobrze na każdym i że, niezależnie od wagi, można wyglądać seksownie i też przyciągać uwagę facetów. Tylko gdzie w tym wszystkim miejsce dla mnie? Gdzie moja potrzeba bycia ‘hot’? Na razie pozostaje olana. Pomiędzy rozmiarem zero a XL jest chyba coś jeszcze. Nie zgadzam się na ignorowanie tej przepaści, gdzie przecież jest tyle z nas. Chcę jakąś agencję modelek dla zdrowo wyglądających dziewczyn. Chce otworzyć magazyn i przeczytać nagłówek ‘Jak ubrać się, gdy twoja waga względem indeksu BMI jest prawidłowa?’.  Większe dziewczyny takich ubraniowych porad znajdą na pęczki, z kolei na wieszaku wszytko dobrze wisi (przynajmniej według ogólnego mniemania).

Czytam pudla dalej. Następny nagłówek. Portal ogłasza, że Vogue stawia na modelki XL**. Dziewczyna na najnowszej okładce bardzo ładna. Ma i biodra i talię, i biust, i policzki (dobra rzecz, niektórym modelkom przez skórę na policzkach można zęby liczyć). Nazywa się Robyn Lawley. Portal twierdzi, że dziewczyna ma rozmiar 40. Uśmiecham się, gdy patrzę na jej sesję. Może nie mam talii tak wąskiej jak ona, a jednak zaświecił mi się gdzieś na horyzoncie mały płomyczek nadziei, że wreszcie doczekałam się kogoś z mojej kategorii (no tak – pi razy oko).  Z drugiej strony nadal zastanawia mnie, czemu rozmiar 40 to według nich kategoria XL?

* Agencja ma nazwę co najmniej śmieszną – Nobody’s Perfect. To trochę jak nazwać restaurację ‘Czasem smacznie, czasem nie’ link doartykułu 
·         ** link do artykułu
+ kilka innych większych modelek we włoskim Vogue.

4 komentarze:

  1. podpisuję się pod tym nogami i rękami.
    gdzie 38 i 40 ja się pytam? rozumiem, że każdy potrzebuje wzorców, ale popadanie ze skrajności w skrajnośc nie jest zdrowe.
    a Robyn 'odkryłam' już jakiś czas temu i jest cudowna! nie tylko śliczna, ale też na tyle o ile mogę coś o niej powiedzieć, to ma poukładane w głowie!

    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno się nie zgodzić. Choć jak widać w tym 'przemyśle' normalnie się nie da. Ale kogo zainteresuje "norma" ? A chyba to właśnie o uwagę mediów chodzi ( równa się pieniądze ).
    Ale czy to nie lekka drwina ? Sama nazwa agencji (poezja po prostu, od razu panie 40+ klasyfikuje jako "gorsze", bo przecież 'perfekcyjne' jest tylko 0). Tyle się krzyczy o anoreksjach, łykaniu wacików i "żyje tlenem", i jakiej to krzywdy młode modelki doznają przez złych projektantów. To 'ci źli" pomyśleli "chude wam się nie podoba, to macie "normalne" i tak sobie myślę, że mieli wtedy lekki (aczkolwiek niewidoczny) uśmieszek na twarzach.
    BTW: Czy cena sukienki , dwa razy większej niż tej na 'wieszaczku' wzrośnie dwukrotnie ?
    Dali.

    OdpowiedzUsuń
  3. cena sukienki nie wzrośnie. Swojego czasu grubsze dziewczyny wywojowały, że cena dla każdego rozmiaru musi byc taka sama. Ale niestety sklepów internetowych ograniczenia nie dotyczą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach.. powinno mi się oberwać za bycie fanką wieszaków w takim artykule, ale co innego że faktycznie u mnie podoba mi się 34, a co innego, że nie kręci mnie to na wybiegu. Plus size też jest dla mnie chory. Ale jak ktoś wyżej napisał, tu chodzi o szokowanie. Kościotupy już nie są "trendy" to rzućmy się na plus size. Takie haters gonna hate i wszystko będzie się dalej kręcić.

    OdpowiedzUsuń